Rajd rowerowy Andermatt - Bazylea

Wieczorem, 25 maja, nasze koło rowerowe wyruszyło na coroczny długi rajd. Tym razem naszym celem stały się strome zbocza szwajcarskich Alp oraz piękna dolina Renu.

Po ponad dwudziestogodzinnej podróży wreszcie dotarliśmy na pierwszy camping. Zaczęliśmy w Andermatt, a skończyliśmy 444km dalej – w Bazylei. Nie przestraszyła nas nocna burza.  Już następnego dnia rano wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy prosto (górskimi serpentynami) przed siebie. Mijał nam tak dzień po dniu -  raz z górki raz pod górkę - a czasem po płaskiej drodze.

Nie było jednak łatwo… upały i słońce dawały nam się we znaki. I wtedy na ratunek przychodziło jezioro Bodeńskie. Nic nie przynosiło większej ulgi niż zamoczenie się w jego zimnych wodach po całym dniu na rowerze. Naszą kolejną siłą napędową (zaraz po orzeźwiającej kąpieli) było spaghetti oraz oczywiście Nutella (zdarzyła nam się również pizza, kebab i sznycel, ponieważ „rajd bez sznycla to nie rajd”). Nie mogło też zabraknąć paru przebitych dętek (aż 6) oraz jednego poszkodowanego. Na szczęście nie było to nic aż tak poważnego i wszyscy z satysfakcją dojechaliśmy do celu.

Oprócz jazdy rowerem czas „umilały” nam codzienne wachty. Nie obyło się też bez spotkań, rozmów czy maratonów filmowych (nawet mocny deszcz nocą nam wtedy nie przeszkadzał). Wszyscy wróciliśmy szczęśliwi, opaleni, nieco zmęczeni i obolali, ale za to bardzo ze sobą zżyci. Teraz zastanawiamy się tylko, gdzie pojedziemy za rok…

 

Search