Wizyta projektowa Erasmus + w Chorwacji w dniach 29.09-05.10.2018 minęła szybko, pozostały tylko wspomnienia.
To powspominajmy...
Sobota, 29.09.2018
Kolejny raz na lotnisku Chopina pojawiła się grupa osób w bluzach Pallottiego. Tak, to grupa Erasmus+ z naszej szkoły odlatywała do Chorwacji, do szkoły w mieście Vidovec, nazwanej przez naszych uczniów czule i swojsko Wadowice;)
Parę zdjęć z chorwacką flagą, rozdane kieszonkowe, ubezpieczenia i w drogę. Na pokładzie samolotu nasi uczniowie zrobili miłe wrażenie na stewardesach, które, gdy dowiedziały się, że to młodzież, która „ leci na Erasmusa” dały nam na drogę całą torbę wypchaną Prince Polo:) Dziękujemy LOT. W Zagrzebiu byliśmy po niespełna godzinie, chociaż lot miał trać dłużej. Jak nas poinformował pilot, lecieliśmy... z wiatrem z tyłu, który nas pchał tak nad Europą, że dolecieliśmy szybciej. (Uwaga!!! Na pewno na egzaminach gimnazjalnych i po 8 klasie będzie takie zadanie: „Samolot z Warszawy do Zagrzebia leci.... jeżeli wieje silny wiatr z prędkością... o ile szybciej przyleci samolot?” A Wy już znacie odpowiedź:))))) Super!
Po wylądowaniu spotkaliśmy się z naszym kierowcą i partnerami z Turcji i pojechaliśmy do Vidovca/Wadowic;) Słoneczko, ciepełko, jakby wróciły ... wakacje.
Chorwaccy partnerzy już na nas czekali z plakatami powitalnymi. Zawsze pierwszy moment jest trudny, ale już po chwili po nieśmiałości nie było śladu, przed nami był cały tydzień. Każdy pojechał ze swoim partnerem do domu, popołudnia uczniowie spędzili ze swoimi chorwackimi gospodarzami i uczestnikami projektu z innych krajów. Nauczycielki pojechały do pobliskiej miejscowości Varażdin, która na tydzień stała się ich domem. Każdy z niecierpliwością czekał na nowy dzień, na spotkania, wyzwania i nowe smaki (kapusta z Vidovca jest chroniona unijną dyrektywą!!!;)
MK
Niedziela, 30.09.2018
W drugim dniu naszego spotkania z parterami (niedziela) mieliśmy cały dzień wolny i to oni decydowali co z nami zrobią na własną rękę, dlatego każdy może powiedzieć coś innego. W moim przypadku pojechaliśmy do zamku w Trakošćanie. Piękne krajobrazy, rower wodny i zimne lody to był dopiero początek zwiedzania bardzo ciekawego kawałka historii. Jak się okazało podczas wspólnej gry w piłkę , na ten sam pomysł wpadł partner erasmusowy Mateusza i spotkaliśmy się pod koniec wycieczki. Mieliśmy chwilę na wymianę zdań i wróciliśmy po wyczerpującej wyprawie do domu na pyszny obiad. Niedzielę nauczyciele spędzili w Rjece i Opatii, był też czas na wspólny, krótki spacer nad Adriatykiem. Chorwacja ze swoją burzliwą historią i wielokulturowością czekała na nas. Codziennie odkrywaliśmy ją krok po kroku.
KL
Poniedziałek, 01.10.2018
Poniedziałek zaczęliśmy od pójścia na lekcje z naszymi partnerami, oczywiście lekcje były po... chorwacku. Następnie w szkolnej stołówce zostaliśmy poczęstowani pizzą, choć niektórzy byli zbyt zdenerwowani, żeby jej spróbować, bo już za chwilę czekały na nas PREZENTACJE. Na szczęście poszły lepiej, niż się spodziewaliśmy, a sami Niemcy stwierdzili, że dobrze mówimy po niemieckuJ Byliśmy pełni podziwu dla cierpliwości twórców tureckiej prezentacji (52 slajdy!), a także ciekawego wstępu do prezentacji Portugalczyków. Jednak największe wrażenie wywarli na nas gospodarze, którzy przygotowali… przedstawienie. Następnie szkolna grupa taneczna uczyła nas tańczyć, a potem sami pokazywaliśmy innym tańce tańczone w naszym kraju. Następnym punktem programu było zwiedzanie wytwórni oleju z pestek dyni oraz odwiedzenie farmy varaždińskiej kapusty. Po wszystkim razem z naszymi partnerami wróciliśmy do domów.
DR
Wtorek, 02.10.2018
Wiatr, cień, chód, brud, chłód, słońce, woda, prędkość, głos, ziemia, klimat, zew, poznanie, różnorodność, różnica, jedność. To wszystko spotkało nas we wtorek (02.10.2018r.) w kraju dawnych Ilirów. Przybywając do chorwackiej szkoły z naszymi partnerami byliśmy pełni pozytywnej energii i motywującej ekscytacji. Nie wiedzieliśmy co nas czeka, ponieważ nie przeczytaliśmy programu, lecz mimo to, mieliśmy nadzieję przeżycia czegoś wspaniałego. Faktycznie, tak się stało. Po pierwszej lekcji wyruszyliśmy autobusem do Zagrzebia, gdzie pieszo udaliśmy się do niedalekiego gimnazjum. Tam poznawaliśmy podobieństwa w niemieckim i chorwackim języku, a także występowanie przykładów mowy naszych zachodnich sąsiadów w obecnym języku kraju nad Adriatykiem. Potem wybraliśmy się w podróż po ziejącym zimnym i wilgotnym, lecz miłym wzrokiem Zagrzebiu, zwiedzając i podziwiając przykłady kultury i sztuki chorwackiej. Po powrocie do wcześniej wymienionej szkoły zjedliśmy wspaniały i tryumfalny afrykański obiad, wsłuchując się w rytm zachęcającej do konsumowania i opisującej horyzont czasu i współczesnego pośpiechu muzyki. Ową gędźbę wygrywał na klekoczących werblach nigeryjski uchodźca - Prince, który zamieszkał po ucieczce z ojczystego kraju w Chorwacji. Następnie zostaliśmy nauczeni piosenek jego ojczyzny, które razem z nim zaśpiewaliśmy, a falę dobrego humoru i radości przelał dodany do śpiewu taniec.
Po bardzo miłych rozmowach z księciem, udaliśmy się do meczetu. Stosując się do tradycjonalizowanych tam wejściowych przykazów, zwiedzaliśmy go w ciszy i z ciekawością w sercach próbowaliśmy zrozumieć znaki na ścianach świątyni. Potem wróciliśmy do Vidovca zmęczeni, lecz majętniejsi empirycznie o nowe wrażenia, zdarzenia, zwiedzone miejsca i poznane religie.
MM
Środa, 03.10.2018
Środa, piąty dzień naszego wyjazdu. Wspominając poprzedni dzień ruszyliśmy, żeby zacząć już niestety jeden z ostatnich dni naszego wyjazdu. O ósmej rano byliśmy już w szkole na pierwszej lekcji, zaspani jeszcze po porannej pobudce wzięliśmy w niej udział. Każdy z nas próbował zrozumieć, co do naszych rówieśników mówiła ich nauczycielka, niestety nie było to proste, bo pani prowadząca lekcje rozmawiała z uczniami po... chorwacku. Następnie udaliśmy się do fabryki skóry, gdzie z zainteresowaniem obserwowaliśmy produkcję foteli samochodowych. Pilotka wycieczki przedstawiła nam dokładnie proces wyrobu. Potem wybraliśmy się do fabryki produktów mlecznych takich jak jogurty, sery, mleko. Od razu na wejściu ubraliśmy się w ‘’sterylne’’ stroje składające się z kombinezonu i czepka. Co przyciągnęło naszą uwagę i nas niezbyt pozytywnie zaskoczyło to fakt, że fabryka skóry wydawała się czystsza i bardziej zadbana niż fabryka żywności (?) Przewodnik opowiadał nam krok po kroku o procesie produkcji. Po zakończonej wycieczce pojechaliśmy na szkolny ‘’Mittagessen’’, a wieczór spędziliśmy w gronie rodzinnym.
MW
Czwartek, 04.10.2018
Czwartek szósty dzień naszego pobytu w Chorwacji. Niestety przedostatni dzień naszego pobytu po wielu wrażeniach z poprzedniego dnia. Znowu wszyscy się spotykają na pierwszej lekcji w szkole. Większość osób była jeszcze zaspana lecz po pierwszych minutach lekcji wszyscy się obudzili. Wytężając uwagę podczas pierwszej lekcji można było zrozumieć niektóre wyrazy. Próba wychwycenia tych słów sprawiało każdemu wielką frajdę. Po pierwszej lekcji cała grupa Erasmusowa była skierowana do autokaru. Wyruszyliśmy do Varaždina miasta niedaleko oddalonego od naszej szkoły. Od samego początku rozpoczęcia naszej podróży już większość osób z różnych krajów ze sobą rozmawiała. Można było usłyszeć z tylnej części autokaru jak inni uczą podstawowych wyrazów w różnych językach. Za oknem autokaru mroźna było ujrzeć małe miasteczko z domami różnorodnych kolorów. W centrum miasteczka spotkaliśmy się z panią przewodniczką która odpowiadała o historii tego miasta oraz o zabytkach. Po wycieczce znowu powrót autokarem do szkoły. A potem uroczyste rozdanie dyplomów, wspólna kolacja i zabawa, tańce, śpiewy oraz pożegnania. I tak zakończył się nasz dzień i jednocześnie powoli kończył się cały wyjazd.
MŁ
Piątek, 05.10.2018
Trochę smutno, mimo że to nasz pierwszy "wolny" dzień po bardzo intensywnym tygodniu. Grupa z Turcji wyjechała o 5, goście z Austrii i Niemiec o 6, natomiast nasi przyjaciele z Portugalii o 10. Ostatnie nieśpieszne spacery, ostatni obiad w Chorwacji i ostatnie bardzo wzruszające pożegnania.
To wzruszające słyszeć od całej grupy chorwackich rodziców, jak wspaniałe, fantastyczne i otwarte dzieci było im przyjemnie gościć. To miło patrzeć na to jak niełatwo naszym prawie "dorosłym" uczniom było się rozstać ze swoimi przyjaciółmi - gospodarzami.
Później była długa podróż w korku do lotniska, ostatnie zakupy i... powtórki z niemieckiego, ćwiczenia, kartkówka i odpowiedź ustna. Na matematykę też się chwilą znalazła. I w tych zaskakujących okolicznościach grupa wybrańców ze "skrzydlatej szkoły" zdobyła dwie piątki i "zielone światło".
Na lotnisku stęsknieni rodzice i siostry usłyszeli to już od Nas, ale chcemy powiedzieć to wszystkim czytelnikom:
Jesteśmy dumne z: Michała Łazuki, Magdy Wierzbickiej, Dominiki Rybskiej, Mateusza Miziołka i Krzysia Lewandowskiego. Byliście weseli, otwarci i proaktywni. Byliście duszami tego międzynarodowego towarzystwa. Godnie reprezentowaliście naszą szkołę i byliście prawdziwymi ambasadorami naszego kraju.
KK
Dziękujemy
Dominice Rybskiej, Mateuszowi Miziołkowi, Krzyśkowi Lewandowskiemu, Madzi Wierzbickiej i Michałowi Łazuce
za aktywny udział w projekcie.